18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia Soft (1) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 17:51
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 14:20
📌 Powodzie w Polsce - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 23:12

#gry wideo

Jeszcze przed premiera piątki na peceta wzięło mnie na wspominki związane z Vice City. Jak dla mnie to najlepsza odsłona GTA, klimat lat 80 jest niesamowity! A Wy jak uważacie, która część jest Waszą ulubioną?

Najlepszy komentarz (27 piw)
smj12 • 2015-04-03, 22:16
Za GTA:VC zawsze piwko
Tak robi się biznes XXI wieku według Ubisoftu - sprzedajemy po kilka razy to samo - czasem trochę ulepszone, a czasem zupełnie spaprane. To już nawet nie odgrzewanie kotleta, co często się stosuje, a zwykłe nabijanie kabzy.

Poruszam ten temat w materiale o staroszkolnym platformerze - Raymanie 2. Drodzy Sadole, ponieważ inny retro materiał przypadł Wam do gustu, to może w tym także znajdziecie coś dla siebie.

Najlepszy komentarz (44 piw)
Przystojny_Józef • 2015-01-21, 0:16
Jako że do niedawna byłem zapalonym graczem, to może się wypowiem.

Kiedyś rynek gier komputerowych był na tyle niszowy, że większość trików marketingowych by nie przeszła, dlatego wydawano pełne gry, a łatki do ewentualnych bugów. Dzisiaj każdy gra w gry, od dzieciaków do dorosłych. Rynek zbytu jest ogromny i rozbudowany, wiele firm ma silną pozycję dlatego może sobie pozwolić na wcześniej wspomniane triki (chociaż teraz to każdy ich używa). Nie ma już wielkich dodatków z zawartością, teraz są tysiące malutkich DLC, oczywiscie w każdy w cenie dodatku. Dodatkowe postacie, dodatkowe ubranka, wynajmowanie serwerów i inne bzdury oczywiście za kabonę.
Dodatkowo ceny gier na PC wzrosły prawie dwukrotnie (wątpie żeby to była zasługa inflacji), aczkolwiek gry stają się bardziej skomplikowane, zatrudnia się orkiestry, ludzi do pisania fabuły, licencje itp. więc to można wybaczyć.

Ale co jest powodem tych złych rzeczy? Niedzielni gracze tzw. casuale. Ich nie interesuje zupełnie nic poza grą. Są w stanie zapłacić horendalne kwoty za coś co im się podoba. W sumie co w tym złego? A no to, że ta czarna masa pozwala sobą pomiatać, tak jak gracze kiedyś decydowali portfelami (w wyniku czego poważny błąd studia kończył się bankructwem), tak teraz zawsze znajdzie się grupa osób która kupi nawet gówno. "Hulaj dusza piekła nie ma" to chyba przysłowie kazdego dzisiejszego game developera.

Ostatnim trendem są early accesy, są to gry w fazie alpha, beta. Kiedyś były one testowane przez testerów którym płaciła firma. Teraz ludzie płacą żeby stać się takimi testerami. W wyniku tego wiele producentów wypuszcza gry w stanie "early acces" ale nigdy nie dokańczają gry, bo ludzie wrzucają im pieniądze do sakiewki za niegotowy produkt.
Wszystko jest winą durnych ludzi, którzy kupia każde gówno i nie zastanowią się nad konsekwencjami.

Fajnie by było, jakby ktoś to przeczytał. W sumie to jest o wiele bardziej skomplikowane(mam z tym do czynienia na codzień) ale myśle że dla ludzi niezwiązanych z rynkiem gier to wystarczy do zrozumienia tematu.
Nie od dziś wiadomo, że Polacy robią zajebiste gry. Po znakomitym roku 2011 (Wiedźmin 2, Dead Island, Bulletstorm, Anomaly: Warzone Earth czy Hard Reset) były dwa lata względnego spokoju - co nie oznacza że nie wychodziło nic, aż do teraz. Marudzicie że w niczym nie jesteśmy dobrzy? No to jest coś, gdzie zgniatamy całą Europę i pewnie 9/10 świata.



W roku 2014 wyjdzie mnóstwo świetnych polskich gier, a w śród nich:
Wiedźmin 3: Dziki Gon (CD Projekt RED) - najbardziej oczekiwana gra wg Golden Joystick 2013, "E3 2013 People's Choice Award" od IGNu i kilkadziesiąt innych nagród;
Dying Light i Hellraid (Techland) - na kolejną grę o zombie czeka pół świata;
Lords of the Fallen i Enemy Front (CI Games) - zwłaszcza LotF zapowiada się przekozacko;
The Vanishing of Ethan Carter (The Astronauts) - studio założone przez trzon nieistniejącego już People Can Fly (Painkiller, Gears of War na PC, Bulletstorm i ostatnie Gears of War: Judgment);
Raven's Cry (Reality Pump) - to oni stoją za świetnym Two Worlds II;
Worlds of Magic (Wastelands Interactive) - dwa razy zebrali kasę na Kickstarterze;
Godfire: Rise of Prometheus (Vivid Games) - po olbrzymim sukcesie Real Boxing i współpracą z NVidią, robią nową, ciekawie zapowiadającą się grę;
Darkwood (Acid Wizard Studio) - gra indie, która zebrała kasę na Indiegogo;
Fortnite (Epic Games Poland) - przekształcone z People Can Fly studio, tworzy swoją pierwszą grę;

A w zanadrzu są jeszcze: Another Case Solved (Ars Thanea Games), Rambo: The Video Game (Teyon), Afterfall: Reconquest (Intoxicate Studios), Basement Crawl (Bloober Team), Race to Mars (Intermarum), Rascal Rider (Cameleon-labs), The Mims Beginning (Squatting Penguins), MouseCraft (Crunching Koalas), SpaceCom (one2tribe)...

Wiele z nich to indyki, kilka zebrało kasę na platformach finansowania społecznościowego, kilka wystartowało na Stream Greenlight...

Źródło: własne + hcgamer(dot)pl
Najlepszy komentarz (66 piw)
Hrodgar • 2014-01-03, 20:56
Powód tego "fenomenu" jest prosty. Gracze, którzy wychowali się na takich grach jak Cywilizacja II, Herosach III, Doomie, Quaku, albo Morrowindzie, czyli grach, gdzie nie byłeś prowadzony za rączkę, które wymagały od Ciebie użycia wszystkich szarych komórek twojego mózgu oraz kilku kolegów. CI ludzi mają dość dzisiejszych gier, gdzie na 1 miejscu stoi kasa, na 2gim grafika, a takie "banały" jak fabuła, czy zdroworozsądkowe podejście do mechaniki gry, są prawie na końcu.

Porównajcie sobie możliwości tworzenia postaci w Morrowindzie ze Skyrimem.
Polscy producenci gier w dużej mierze wychowali się w czasach gdy gry robili pasjonaci, a nie koncerny. Dlatego robią produkcje które się sprzedają i zyskują coraz większą popularność.
Gry wideo a śmierć
zuzanna71 • 2013-10-11, 12:56
Kilka cytatów z jednej ze stron, którą dzisiaj odwiedziłam, był tam ranking śmierci związanych z grami wideo:

1. Matka niejakiego Daniela Petrica to kolejna ofiara przemocy związanej z grami. Po tym, jak 17-letniemu Danielowi zabrano płytę z jego ulubionym Halo 3, rodzice postanowili ją schować w domowym sejfie. Rozumowanie całkiem słuszne, nie docenili jednak poziomu agresji, jaki u nastolatka może wzbudzić odebranie jego ulubionej zabawki. Nieopatrznie też położyli płytę obok broni kaliber 9 mm. Domyślacie się ciągu dalszego? Daniel, jak na rasowego psychola przystało, poprosił swoich rodziców żeby zamknęli oczy, bowiem ma dla nich niespodziankę. Chwilę po tym oddał strzały w ich głowy, w wyniku których jego matka zmarła natychmiast a ojciec odniósł bardzo poważne obrażenia.

2. Skąd wziąć pieniądze na abonament do ulubionej gry MMO, kiedy rodzice – przestraszeni sytuacją – przestają opłacać go co miesiąc? Przed tym problemem stanął w 2007 roku pewien Wietnamczyk. Postanowił go rozwiązać w mało humanitarny sposób – z kawałkiem liny zaczaił się on na pewną 81-letnią kobietę, udusił ją, a ciało zakopał przed domem. Dinh The Dan nie poszedł jednak do więzienia, bowiem miał raptem… 13 lat.

3. W przypadku kolejnego wydarzenia trudno jednoznacznie stwierdzić, czy zgubny wpływ na psychikę Devina Moore’a faktycznie miały gry, czy gdzieś w jego umyśle siedział morderca. Jednak po strzeleckiej orgii, którą postanowił urządzić na ulicach jednego z miast w Alabamie na pierwsze strony gazet trafiła informacja, że nastolatek uwielbiał serię Grand Theft Auto. Po zabiciu trzech policjantów problemy miał nie tylko sam skazany (które skończyły się wraz z wykonaniem kary śmierci w 2005 roku), ale również firma Sony, która została pozwana przez Jacka Thompsona, znanego ze swojej niechęci do kontrowersyjnych gier wideo.

4. Śmiertelnie poważnie do tematu podszedł także Chen Rong-yu. 23-letni Koreańczyk postanowił wziąć udział w turnieju rozgrywanym w świecie League of Legends. Prawdopodobnie nie robił furory, bowiem po 23 godzinach gry (bez spania, jedzenia i picia) nikt nawet nie zauważył, że Chen odszedł. Ambitny gracz zmarł z dłońmi na klawiaturze, niczym Roland ze swoim mieczem. Lekarze za powód zgonu uznali zatrzymanie akcji serca spowodowane wycieńczeniem organizmu.

5. Skoro już przy 13-sto latkach jesteśmy, warto wspomnieć o innym, który poszedł w ślady wspomnianego już Shawna Woolley’a. Xiao Yi stracił bowiem rozeznanie między światem wirtualnym, a realnym – jego list pożegnalny pisany był z perspektywy bohatera gry, nie zaś samego nastolatka. Jeszcze przed śmiercią dzieciaka rodzice zapytali go o jego uzależnienie. W odpowiedzi usłyszeli, że gry zatruły jego życie i nie jest on w stanie znaleźć granicy między grą a rzeczywistością. Co między innymi było w notce pożegnalnej? Życzenie, by w zaświatach spotkać swoich kompanów z gry. Xiao Yi rzucił się z 24-piętrowego budynku.

6. Skąd wziąć pieniądze na abonament do ulubionej gry MMO, kiedy rodzice – przestraszeni sytuacją – przestają opłacać go co miesiąc? Przed tym problemem stanął w 2007 roku pewien Wietnamczyk. Postanowił go rozwiązać w mało humanitarny sposób – z kawałkiem liny zaczaił się on na pewną 81-letnią kobietę, udusił ją, a ciało zakopał przed domem. Dinh The Dan nie poszedł jednak do więzienia, bowiem miał raptem… 13 lat.

7. Nieco smutniejsza historia stała się udziałem 21-letniego Shawna Woolley’a – młody człowiek był fanem gry Everquest. Jak ustalono (bo rodzice przecież o niczym nie wiedzieli) spędzał on online setki godzin. Dlaczego zastrzelił się siedząc przy biurku? Tego nie wyjaśniły porozrzucane po podłodze notatki związane ze światem gry, ale nadały kierunek śledztwu.

8. Podobna historia spotkała rodaka Chena – ten jednak popisał się przed światem nieco lepszą kondycją, bowiem przed komputerem wytrzymał ponad… 50 godzin! 28-letni mieszkaniec miasta Taeg przygotował się całkiem nieźle – przy stanowisku komputerowym, które opuszczał tylko po to, by zadośćuczynić potrzebom fizjologicznym, stało małe, rozkładane łóżko z którego Koreańczyk skorzystał raz czy dwa. Przyczyna zgonu? Ustanie akcji serca spowodowane przemęczeniem.

9. Śmiertelnie poważnie do tematu podszedł także Chen Rong-yu. 23-letni Koreańczyk postanowił wziąć udział w turnieju rozgrywanym w świecie League of Legends. Prawdopodobnie nie robił furory, bowiem po 23 godzinach gry (bez spania, jedzenia i picia) nikt nawet nie zauważył, że Chen odszedł. Ambitny gracz zmarł z dłońmi na klawiaturze, niczym Roland ze swoim mieczem. Lekarze za powód zgonu uznali zatrzymanie akcji serca spowodowane wycieńczeniem organizmu.

źródło
Najlepszy komentarz (58 piw)
Cyrk • 2013-10-11, 13:00
Prosta sprawa: graczy jest przynajmniej kilkaset milionów na całym świecie, a przypadków agresji może z tysiąc rocznie. Równie dobrze można oskarżać piekarzy o to, że chleb powoduję agresję, bo zdecydowana większość brutalnych przestępców go jadło. Tak się kończy jak idioci biorą się za statystykę "na chłopski rozum"...